
Parlament Europejski nie zgodził się na pomysł tzw. backloadingu czyli odroczenia aukcji części pozwoleń na emisję dwutlenku węgla. Tej koncepcji najsilniej sprzeciwiała się Polska.
W lutym tego roku Komisja Parlamentu Europejskiego ds. Środowiska poparła wdrożenie mechanizmu tzw. „backloadingu". Koncepcja ta zakłada zmniejszenie w latach 2013-2015 ilości dostępnych EU-ETS (pozwoleń na emisję CO2) na rynku, aby podnieść ich cenę. Ten projekt przepadł jednak w czasie głosowania na plenum Parlamentu Europejskiego. Za odrzuceniem projektu głosowało 334 europosłów, 315 poparło go, a 63 wstrzymało się od głosu. - Z żalem przyjmuję wynik dzisiejszego głosowania, to początek repatriacji polityki klimatycznej.Taka polityka to woda na młyn przeciwników walki z globalnym ociepleniem. Odrzucenie tej propozycji osłabi system handlu emisjami i zagrozi celom klimatycznym UE - komentował głosowanie sprawozdawca Matthias Groote (grupa Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów). Teraz projekt wróci do komisji ochrony środowiska naturalnego.
Europosłowie sprzeciwiający się reformie ETS wskazywali, że zachwieje ona zaufaniem do systemu, które mogłaby spowodować ingerencja w rynek handlu uprawnieniami do emisji. Wskazywano również, że backloading pociągnie za sobą wzrost cen surowców energetycznych, a to osłabi konkurencyjność europejskiego przemysłu i wpłynie negatywnie na sytuację gospodarstw domowych w UE. Zwolennicy ingerencji argumentowali natomiast, że zbyt duża ilość uprawnień do emisji musi zostać skorygowana, aby ETS mógł prawidłowo funkcjonować. Ich zdaniem to dobrze, że ceny np: węgla wzrosłyby, bo to przyczyniłoby się do szybszego przekształcenia unijnej gospodarki w bardziej ekologiczną. Takim pomysłom zdecydowanie sprzeciwia się Polska i inne kraje, których energetyka opiera się na węglu. Warszawa wskazuje, że proponowane działanie to próba nieuprawnionej ingerencji w rynek i ręcznego sterowania cenami uprawnień do emisji CO2.
ETS (Europejski System Handlu Emisjami) został wprowadzony w 2005 roku. Ma się on przyczynić do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych w UE. Plany zakładają, że do 2020 r. emisje zanieczyszczeń pochodzące z sektorów przemysłu objętych tym systemem będą niższe o 21% w porównaniu z rokiem 2005. W ramach ETS dana firma (np: elektrociepłownia) otrzymuje lub kupuje uprawnienia do emisji, które są licytowane przez państwo. Jedno świadectwo daje prawo do wyemitowania jednej tony dwutlenku węgla. Niewykorzystane uprawnienia można odsprzedać.
Gdy wdrażano system ETS założono, że cena uprawnień do emisji 1 tony CO2 będzie kształtować się w 2016 r. na poziomie ok. 60 euro. Dzisiaj cena ta oscyluje wokół 4 euro za tonę. Z tego też powodu już wcześniej Komisja Europejska zaproponowała by w latach 2013-2015 zmniejszyć liczbę sprzedawanych pozwoleń na emisję CO2 na unijnym rynku o 900 mln. Następnie w kolejnych latach do 2020 r. ilość uprawnień miałaby zostać zwiększona o te wycofane 900 mln. Wielka Brytania zaproponowała nawet by wycofano z rynku 1,4 mld uprawnień. Eksperci Komisji PE ds. Środowiska wskazują, że cena uprawnień do emisji CO2 powinny wynosić co najmniej 40 euro za tonę by zmobilizować kraje do inwestycji proekologicznych w energetyce.
(Bar)
Kategoria wiadomości:
Z życia branży
- Źródło:
- europarl.europa.eu

Komentarze (0)
Czytaj także
-
Zabezpieczenie BHP na pracy montera - co musisz wiedzieć?
www.automatyka.plPrzepisy BHP obowiązują zarówno pracodawcę, jak i i jego pracowników niezależnie od branży, czy zajmowanych stanowisk. Jak wygląda to w...
-
Dlaczego BIAŁE?
Certyfikaty – ma się rozumieć. Nie chcę straszyć unijnymi regulacjami, ale muszę przyznać, że to dzięki nim nasze wieloletnie werbalne poparcie...
-
-